Jak schudnąć?

Święta Wielkanocne zapewne spędzisz w gronie rodzinnym przy suto zastawionym stole. Ale jak przetrwać śniadanie wielkanocne, oraz obiad u teściowej bez znaczących strat na figurze i bez konieczności uciekania przed przyjęciem i rodziną, kiedy jedzenie tłustych mięsiw i ciast wydaje się nie do uniknięcia. Przede wszystkim z szerokim uśmiechem i chwaląc kuchnię gospodyni , ale warto tez pamiętać o kilku zasadach:

- Nigdy mów, że jesteś na diecie (zresztą stosując Metodę Równowagi Metabolicznej nie jesteś na diecie, tylko zdrowo się odżywiasz).

- Pamiętaj, że dla gospodyni, szczególnie w Święta, jedzenie, które ona sama przygotowała jest przejawem miłości i gościnności. - Skosztuj każdą potrawę, aby nie sprawiać przykrości gospodyni. Skosztuj, to znaczy nałóż łyżkę, najwyżej dwie. Nie przejadaj się i nie objadaj!, w przypadku niespożytej namolności współbiesiadnika lub gospodyni, zawsze możesz powiedzieć, że danej potrawy nie powinnaś jeść, bo Ci po prostu nie służy.

- Nakładaj na talerz małe porcje.

- Spróbuj unikać tłustych i smażonych potraw. Lepiej wybierz białe, drobiowe mięso bądź ryby, które są lżejsze od mięsa czerwonego, o ile oczywiście nie są smażone w głębokim oleju. Dobrym dodatkiem są gotowane warzywa i sałatki warzywne, ale bez tłustych sosów.

- Rób sobie przerwy jedzeniu. Nie ‘przyklejaj’ się do świątecznego stołu, bo to może się łatwo skończyć przejedzeniem, a w konsekwencji - wyrzutami sumienia. Z rozsądkiem wybieraj dania i co jakiś czas wstawaj od stołu, żeby nie spędzić przy nim całego dnia czy wieczoru.

- Uważaj ze słodyczami i ciastami. W Święta trudno się powstrzymać od jedzenia słodyczy. Dlatego spróbuj chociaż zmniejszyć ich ilości. Połowa deseru może w zupełności wystarczyć, jeżeli umiesz się nim rozkoszować. Jedz powoli i delektuj się smakiem słodkości, a nie zamęczaj się poczuciem winy. Kiedy to możliwe, wybieraj owocowe ciasta albo sałatki, które są mniej tuczące niż inne przysmaki. Zauważ, że najczęściej masz wiele różnych ciast do wyboru. Kawałek każdego da już cały wielki talerz ciasta. Może wystarczy kawałeczek i może nie koniecznie każdego?

- Unikaj podjadania między posiłkami. Jedzenie słonych czy słodkich przekąsek pomiędzy posiłkami nie działa dobrze na naszą wagę. Po świątecznym obiedzie, a przed kolacją ładnie podziękuj więc za szklaneczkę alkoholu czy przekąskę, nieważne jak ładnie by wyglądały. Dobrym pomysłem jest też zrezygnowanie z przystawki, szczególnie jeżeli kolacja będzie się składała z kilku dań.

- Nie pomijaj regularnych posiłków. W Święta spożywamy zwykle jeden lub dwa główne posiłki w ciągu dnia. Nie zapominaj jednak o regularnym jedzeniu, ponieważ nadmierny głód powoduje impulsywne przejadanie. Istotne jest żebyś nie zapomniała o śniadaniu. Jest to podstawowy posiłek, który zapewnia energię na przedpołudniowe aktywności.

- Pij dużo wody i jedź warzywa. To bardzo dobra rada dla wszystkich tych, którzy mają problemy z jedzeniem dużych ilości. Jeżeli pod koniec posiłku czujesz, że mogłabyś jeszcze coś zjeść, ogranicz swój apetyt świeżym warzywem. Pij wodę zamiast gazowanych napojów czy słodkich soków.

- Alkoholowe drinki zastąp (przynajmniej częściowo) bezalkoholowymi. Pamiętaj, że alkohol zawiera dodatkowe kalorie. Jeżeli jednak nie chcesz z niego zupełnie rezygnować, to drinki czy wino pij na przemian ze szklanką gazowanej lub niegazowanej wody. - Pamiętaj o aktywności fizycznej. Fizyczną aktywnością można łatwo spalić chociaż część nadmiaru kalorii ze świąt. Dobrze jest więc w przerwie między posiłkami pójść na rodzinny spacer albo pobawić się z dziećmi. Może warto też wybrać się w gości pieszo, a nie samochodem?

- Słuchaj swojego ciała. Jak tylko poczujesz pierwsze napięcie w brzuchu, przerwij jedzenie. Pamiętaj też, żeby unikać jedzenia do bardzo późna i kładzenia się spać z pełnym żołądkiem. Jeżeli pomimo wszelkich starań podczas tych Świąt przesadzisz z jedzeniem, nie przejmuj się tym zbytnio i nie psuj sobie świątecznej atmosfery poczuciem winy. W kolejnych dniach zdecyduj się jednak na lżejsze posiłki i większą aktywność fizyczną, a na pewno szybko wrócisz do formy.

     

    Efekt jo-jo to wzrost masy ciała powyżej wagi początkowej następujący po okresie odchudzania. Jak wynika ze statystyk większość osób otyłych ma za sobą co najmniej jedną, a często kilka przebytych „kuracji odchudzających”. Często jednak w wyniku ich stosowania następuje najpierw spadek masy ciała, a następnie powrót do poprzedniej wagi i to jeszcze z nawiązką w postaci dodatkowych kilogramów.

     

    Przyczyną jo-jo jest obniżenie metabolizmu podczas odchudzania spowodowane dostarczaniem organizmowi mniejszej ilości kalorii, w stosunku do zapotrzebowania energetycznego organizmu, oraz niewłaściwie zbilansowanej i nie zróżnicowanej diety. Gdy kończy się „odchudzanie”, nasze ciało zaczyna w panice gromadzić, co się da w obawie przed nadejściem „kolejnych ciężkich czasów”. Chcąc utrzymać metabolizm na stałym poziomie, należy zachować zrównoważoną dietę (np. wg Metody Równowagi Metabolicznej). Jest to jedyna droga, aby uniknąć efektu jo-jo.

     

    Organizm ludzki funkcjonuje w oparciu i równowagę hormonalną. Jej utrata prowadzi do zaburzeń nastroju, poczucia winy, braku kontroli nad własnym życiem. Jedzenie staje się wtedy naturalnym pocieszaczem.

     

    Jak schudnąć bez efektu jo-jo?

     

    Co jest przyczyną efektu jo-jo?

     

    1. Stosowanie drastycznych diet, które powodują spadek metabolizmu. Dieta 1000 kalorii to, nic innego jak głodówka.
    2. Stosowanie diet eliminacyjnych, które wykluczają pewne grupy produktów, co powoduje niedobory składników odżywczych, minerałów i witamin.
    3. Detoks, czyli płynne diety odchudzające, polegajcie na piciu np. samych soków, koktajli, specjalnych napoi.
    4. Dążenie do szybkiego spadku masy ciała (pow. 0,7 kg tydz.).
    5. Brak aktywności fizycznej, która wspomaga metabolizm.
    6. Życie w stresie spowodowane myśleniem o jedzeniu oraz o zakazach, co wolno a czego nie wolo. Wyliczanie, mierzenie, warzenie produktów powoduje, że dieta staje się koszmarem od którego chcemy się uwolnić.
    7. Traktowanie diety, tylko jako etapu, który ma początek i koniec, i powracanie po skończonej kuracji do poprzedniego złego stylu jedzenia. 
    8. Brak regularności w spożywaniu posiłków oraz ilości posiłków.
    9. Krótkoterminowe ograniczenie spożycia pokarmów i płynów powoduje spadek wagi, spowodowany jedynie utratą wody z organizmu, a nie tłuszczu.

     

    Aby uniknąć efektu jo-jo należy zapomnieć o restrykcyjnych dietach, a po prostu zmienić na stałe dotychczasowe złe przyzwyczajenia i nawyki. Dieta to nie jest zbiór zakazów i nakazów, ale sposób zrównoważonego odżywiania organizmu. Równowaga Metaboliczna to nie tylko dieta, ale i zmiana stylu życia, to praca nad zmianą przyzwyczajeń i nawyków żywieniowych ale tak aby zachować radość z życia!  Każdą zmianę należy wprowadzać małymi kroczkami, najlepiej przy wsparciu innych,  ważne jest, aby w walce z kilogramami nie być samemu oraz aby nie skupiać się tylko na jednym celu: „schudnąć”. Należy sięgnąć głębiej odkryć swój problem i podjąć pracę nad sobą np. nad emocjami – tak aby przestać zajadać swoje problemy. W efekcie osiągniemy RównoWagę i zaczniemy spokojnie i skutecznie chudnąć, bez efektu jo-jo

     

    Skuteczne odchudzanie bez efektu jojo


      Chodzi za mną coś słodkiego… Chodzi za mną czekolada….  Chodzi za mną tłusty bisgos…
       

      Chyba każdemu czasami się zdarza takie „prześladowanie”. Co prawda nie widujemy tych śledzi czy garnków z bigosem podążających  za przechodniami, ale świat takich zachcianek nie jest przez to mniej realny. Jest wręcz namolny. Oczywiście, jeżeli regularnie i nieodmiennie jest to wielki tort z dużą ilością kremu albo pieczona kaczka z kluseczkami pływającymi w tłuszczu, można podejrzewać, że jesteś po prostu łakomczuchem. Lepiej jednak takim zachciankom się przyjrzeć i potraktować je poważnie, bo mogą świadczyć o niebezpiecznych niedoborach w naszym pożywieniu. Ale nie musimy ulegać podszeptom organizmu, który nam podsuwa, jako uzupełnienie braków niezdrowe pokarmy. Możemy mieć własne pomysły, aby pozbyć się niechcianego „cosia”.
       

      Gdy chodzi za Tobą czekolada – zapewne brakuje Ci magnezu. Magnez, „minerał relaksu”, jest  odpowiedzialny za około 300 reakcji biochemicznych w naszym organizmie, m.in. za relaks, rozluźnienie, wyciszenie. Och, jak bardzo potrzebne nam, zabieganym i zestresowanym ludkom współczesnej cywilizacji. W czekoladzie magnez pochodzi z ziarna kakaowca, więc czym ciemniejsza będzie czekolada, tym więcej magnezu przyswoisz. Jeśli jednak chodzi za Tobą cała tabliczka albo dwie, lepiej sięgnij po inne bogate źródła tego pierwiastka: ciemnozielone warzywa, nasiona, orzechy, ryby, fasolę, morele, banany, figi.
       

      Gdy chodzą za Tobą słodkie przekąski – brakuje Ci chromu, węgla, fosforu, siarki lub masz niski poziom tryptofanu. Tu jest nieco trudniej - pragnienie potraw z wysoką zawartością cukru jest trudne do „zdiagnozowania”, bo braki mogą tu być różnorodne i w co najmniej kilku kombinacjach. Chrom pomaga w regulacji poziomu cukru we krwi, węgiel wchodzi w skład wszystkich naszych tkanek (a jest to też jeden ze składników cukru), fosfor m.in. bierze udział w procesach metabolicznych, jest budulcem mięśni i mózgu, siarka pomaga usunąć toksyny, a tryptofan jest  regulatorem serotoniny wpływającej na nasz nastrój. Dlatego najlepszym sposobem na pozbycie się zachcianek na cukier jest takie zbilansowanie całej diety, aby zapewniła wszelkie potrzebne składniki. Niemniej jednak podpowiadam, w których zdrowszych niż batoniki i ciastka pokarmach znajdziesz te składniki. Fosfor – w rybach, mięsie, drobiu, jajkach, orzechach, pełnym ziarnie; chrom – w mięsie, skorupiakach, rybach, jajach, pełnoziarnistych produktach zbożowe, orzechach, daktylach, gruszkach, pomidorach; siarkę – w mięsie, orzechach, mleku i przetworach mlecznych, roślinach strączkowych; węgiel – w słodkich owocach,  ziarnach, chlebie, żółtkach jaj, oliwie, mleku, serach, mięsie; tryptofan – w żółtkach jaj, orzechach, nasionach, roślinach strączkowych, kiełkach nasion, drobiu, drożdżach piwowarskich.
       

      Gdy chodzi za Tobą biały makaron i białe pieczywo (czyli rafinowane węglowodany) – zapewne brak Ci azotu. Związki azotowe są istotnym składnikiem m.in.  białek, a ich niedobór może prowadzić do niedożywienia. Szczególnie bogate w azot są żółte, pomarańczowe lub zielone owoce i warzywa, orzechy, ryż, płatki owsiane, czekolada oraz żywność bogata w białko, a także napary z suszonej pokrzywy i szałwii.


      Gdy chodzą za Tobą oleiste i tłuste pokarmy – zapewne brakuje Ci wapnia, podstawowego budulca kości, zębów, odpowiedzialnego za pracę mięśni, układu nerwowego i reakcji obronnych organizmu. Dobrym źródłem wapnia są mleko i jego przetwory, rzepa, brokuły, fasola, ryby morskie, warzywa liściaste i suszone owoce.

       

      Gdy chodzą za tobą słone przekąski – zapewne brakuje Ci chloru lub krzemu. Spróbuj jadać więcej ryb, orzechów i nasion. 


      Jak zauważyłaś, właściwie większości zachcianek można się pozbyć, jedząc jajka, orzechy, nasiona, płatki, warzywa, owoce, rośliny strączkowe, mięso i morskie ryby. Dla przypomnienia tylko zauważę, że te pokarmy są podstawą większości potraw zalecanych w Metodzie Równowagi. A więc nie musisz już się tak bardzo obawiać niechcianego towarzystwa, konsekwentnie żyj w Równowadze, a z czasem wszystkie nieproszone „cosie”, które za Tobą chodzą, opuszczą Cię.


                 Badania przeprowadzone w Niemczech pokazały, że liczba osób otyłych jest wprost proporcjonalna do liczby dietetyków w danym regionie. I to nie dlatego, że diety pojawiają się na rynku jako odpowiedź na zapotrzebowanie, ale dlatego, że to właśnie restrykcyjne diety produkują coraz grubszych klientów. Przebadano setki osób i stwierdzono, że osoby te przed przejściem na dietę były szczupłe lub miały tylko lekką nadwagę. Po zastosowaniu restrykcyjnych diet, chcąc zgubić czasami tylko kilka kilogramów, stały się otyłe. Teraz mają już po kilkadziesiąt kilogramów za dużo. Dlaczego tak się stało z osobami badanymi w Niemczech? Dlaczego tak samo stało się z młodą szczupłą dziewczyną z Twojego sąsiedztwa lub z rodziny, która chciała zgubić kilka kilogramów, aby doścignąć ideał z telewizji, przeszła na dietę, a teraz po kilku latach „dietowania” walczy już z prawdziwą otyłością? A jeszcze tyle lat życia przed nią? Jak ona sobie da z tym radę, skoro z roku na rok jest coraz gorzej? Każda dieta wiąże się z restrykcjami, wyrzeczeniami, napięciem. Każdy będący na diecie czeka z utęsknieniem na jej koniec. A kiedy przychodzi koniec diety – hulaj dusza… To jest psychologiczny aspekt efektu jo-jo. Nasz mózg nie rozumie słowa NIE. Czy powiemy naszemu mózgowi „Zjem cytrynę”, czy powiemy mu „Nie zjem cytryny”, ślinianki zareagują tak samo. Spróbuj, proszę, wykonać doświadczenie na sobie samej. Powiedz do siebie powoli te dwa zdania i zaobserwuj ilość śliny w swoich ustach. Mimo że powiedziałaś, że nie zjesz cytryny, Twój organizm reaguje tak, jakbyś miała ją zjeść. Nasz mózg jest tak skonstruowany, aby przywoływać obrazy w najprostszej formie i w jak najszybszy sposób. W czasach pierwotnych nie było czasu na rozważanie, czy współplemieniec właśnie krzyknął „Nie ma mamuta, możesz iść dalej spokojnie”, czy krzyknął „Widzę mamuta, uciekaj”. Człowiek musiał reagować błyskawicznie, aby przeżyć. Błąd w interpretacji mógł być fatalny w skutkach. Niezależnie od tego zatem, czy współplemieniec ostrzegał przed mamutem, czy też uspokajał na jego temat, człowiekowi zapalała się czerwona lampka i alarm powodował gotowość do ucieczki, kiedy tylko usłyszał słowo „mamut”, nieważne w jakim kontekście. Mechanizm pozostał niezmieniony do dzisiaj. Czy „jest cytryna”, czy „nie ma cytryny” ślinianki reagują tak samo i szykują się do pracy. To samo dzieje się, gdy myślimy o czekoladzie, o chlebie, o ziemniakach, o alkoholu, o kawie z ciastem… Nawet jeśli myślimy, że nam tego wszystkiego nie wolno, i tak obrazy tych potraw pojawiają się w głowie, trzustka zaczyna produkować insulinę, ślinianki ślinę, cały organizm szykuje się do pracy. Wręcz fizycznie. A będąc na diecie, my mu tego wszystkiego nie dajemy… Brrrr. I co nasz biedny organizm ma zrobić? Chodzimy wtedy na głodzie, jesteśmy wściekłe, bez kija nie podchodź, w najlepszym wypadku jesteśmy tylko rozdrażnione. I popatrz, znając ten mechanizm, wiesz już, że powodem tego rozdrażnienia nie jest Twoja słaba wola, jakiś feler, który w sobie nosisz, tylko normalna reakcja Twojego organizmu na informację o czekoladzie, o chlebie, o kawie z ciastem czy też informacje o zakazie dotyczącym tych wszystkich pyszności. Mózgowi nie robi to różnicy. A mamy ograniczony tak zwany zasób psychoenergetyczny, czyli po prostu energię psychologiczną, „siłę do zrobienia czegoś”. Codziennie zużywamy ją na przeróżne aspekty naszego życia: na pracę, stres, na wychowywanie dzieci, noszenie ciąży, na kłótnie z mężem, poszukiwanie partnera, na sprzeczki w pracy, brak czasu, brak snu, choroby, napięcie przedmiesiączkowe i na wiele, wiele innych. Poświęcenie naszych cennych i ciągle mocno eksploatowanych zasobów dodatkowo na cokolwiek, to już wyczyn. A poświęcenie ich na wytrzymanie na diecie, na wytrzymanie w napięciu spowodowanym przez ustawiczne myślenie o ciastku, którego mi nie wolno, którego mój organizm jeszcze nie dostał, ale już je prawie trawi, to straszny wysiłek. Kończą się zatem zaplanowane na dietę 2 tygodnie, 10 dni, 3 tygodnie, 7 dni i bum! – im sprężyna naszego napięcia była bardziej naciągnięta, tym bum jest większe, tym bardziej wręcz rzucimy się na jedzenie. Znasz to z własnych doświadczeń?:

        - Jestem na diecie już 2 tygodnie.

        - I co, ile straciłaś?

        - Dokładnie 14 dni.

        To nie żart. Jo-jo i tak przyjdzie, a czas diety to czas stracony. A żeby tego wszystkiego było mało, kiedy już zaczynamy po diecie odzyskiwać stracone kilogramy, nie odzyskujemy dokładnie tego, co straciłyśmy. O, nie. Jeżeli straciłyśmy 13 kg, to średnio było to 10 kg tłuszczu i 3 kg mięśni. A odzyskamy już tylko 1 kg mięśni i 12 kg tłuszczu. Tłuszcz ma większą objętość niż mięśnie i potrzebuje mniej energii do utrzymania go przy życiu. Oznacza to, że, ważąc tyle samo, będziesz wyglądać po prostu grubiej i nie będziesz mogła jeść tyle, co przed dietą, bo będziesz miała mniej mięśni do wykarmienia. A wyobraź sobie, co będzie po na przykład 3 takich cyklach. Zamiast 6 kg mięśni będziesz miała 6 kg tłuszczu. A to już jest ogromna różnica i w wyglądzie, i w sprawności fizycznej, i w zdrowiu, no i w poziomie metabolizmu. Będąc tak zbudowana, będziesz tyć jeszcze łatwiej. Stąd właśnie ta epidemia otyłości. Tempo tycia wzrasta! A przecież, skoro nie należy podjadać w nocy, to po co jest światełko w lodówce? Więc walczymy z tym światełkiem pigułkami, ekstraktami, egzotycznymi owocami, nasionami i innymi cudami.

                 W Sztokholmie w 2010 roku odbył się Międzynarodowy Kongres Otyłości. Przedstawiono na nim badania skuteczności większości dostępnych specyfików, które były reklamowane jako wspomagające odchudzanie i przyspieszające metabolizm. Przebadano preparaty zawierające chrom, błonnik, chitynę, L-karnitynę, wyciąg z kapusty, wyciąg z nasion guarany, ekstrakt fasoli, polisacharydy, glukozaminę, ekstrakt z rośliny konjac, trawę morską oraz wyselekcjonowane substancje roślinne. Producenci tych preparatów obiecywali, że dadzą one uczucie sytości, wypełnienie żołądka, wspomogą naturalne procesy oczyszczania organizmu, że zawierają składniki pomagające w utracie wagi, że aktywują proces rozpadu tłuszczu, stymulują Dlatego teraz zacznij chudnąć Metodą Równowagi Metabolicznej…