Różne herbaty odchudzajace, czyli którą wybrać, by zeszczupleć
Zajmijmy się zwykłą herbatą. A właściwie niezwykłą, nieco może spowszedniałą, ale nadal wyjątkową. Napary, jakie pijamy pod tą nazwą, są zaparzonymi liśćmi krzewu herbacianego (dla ciekawych: w botanicznej systematyce jest to rodzaj camellia). Gatunków krzewów herbacianych jest oczywiście mnóstwo, dzielimy herbatę przede wszystkim na chińską i indyjską, bo stamtąd się wywodzi, chociaż dzisiaj herbatę uprawia się także w wielu innych rejonach świata (poza Azją to m.in. Gruzja, Turcja, Kenia,), a ważne miejsce wśród herbat wysoko gatunkowych zajmują zielone herbaty z Japonii. Od tego, kiedy liście z krzewów są zebrane i jakim procesom się je poddaje zależy, czy otrzymamy herbatę zieloną, białą, czarną, żółtą, czerwoną czy oolong (ulung). Warto jednak je rozróżniać, bo każda działa trochę inaczej i z każdą należy się nieco inaczej obchodzić, aby skorzystać z jej unikatowych właściwości.
Naszą najlepszą znajomą jest czarna herbata, bo właśnie taka jest najbardziej rozpowszechniona w Europie. Aby otrzymać z listków krzewu herbacianego czarną herbatę, trzeba je poddać aż 4 procesom: więdnięcia, skręcania, fermentacji i suszenia. Tak przygotowana herbata zawiera najwięcej teiny, czyli substancji pobudzającej, z której powodu herbatę zaliczamy do używek. Teina chemicznie jest tożsama z kofeiną, której tak chętnie używamy do dodania sobie wigoru. Jednak herbata działa na nas inaczej niż kawa. Dlaczego? Otóż w herbacie są zawarte także polifenole, które spowalniają tempo przyswajania teiny i powodują, że stan pobudzenia jest łagodniejszy, ale trwa o wiele dłużej i jest połączony z dużą zdolnością koncentracji. A więc dla mocnego, szybkiego „kopa” lepsza jest kawa, dla dłuższego wysiłku intelektu – zdecydowanie herbata. I to czarna, bo we wszystkich pozostałych „kolorach” teiny jest znacznie mniej. Czarna herbata zawiera ponadto m.in. taninę (garbnik roślinny), karoten (barwink) i witaminy (P, K, B1, B2, PP i C). Dzięki swym składnikom działa stymulująco na ośrodkowy układ nerwowy, pobudza i pokrzepia, niweluje zmęczenie, poprawia koncentrację, bystrość umysłu i procesy myślowe, wspomaga wydzielanie soków trawiennych, poprawia wentylację płuc, ma działanie bakteriobójcze, chroni przed kamicą żółciową, w połączeniu z cytryną i z miodem działa napotnie, pomagając w wygrzaniu organizmu i zwalczaniu infekcji, obniża ciśnienie krwi, poprawiając przy tym krążenie i zmniejszając ryzyko wystąpienia chorób serca. Zawarte w czarnej herbacie flawonoidy wzmacniają naczynia krwionośne i przeciwdziała zakrzepom krwi, a dzięki zawartości fluoru chroni zęby przed próchnicą. Herbata zawiera dużo garbników, co może zmniejszyć wchłanianie się minerałów i mikroelementów do organizmu, ale garbniki wydzielane w trakcie długiego parzenia zmniejszają ryzyko zachorowania na niektóre rodzaje raka i są wskazane dla schorowanych żołądków, np przy chorobie wrzodowej.
Czarną herbatę parzymy, zalewając liście przegotowaną wodą o temperaturze ok. 95°C. Jakość naparu zależy oczywiście od wybranego surowca roślinnego (czyli gatunku herbaty), jakości wody i tego, czy odpowiednie naczynie (najlepiej kulisty imbryczek) podgrzaliśmy uprzednio nad parą. Jeśli chodzi o czas parzenia, zaleca się ok. 3 minut. Warto jednak wiedzieć, że jeżeli przetrzymujemy listki herbaty w naparze przez 3 minuty, teina pozostaje w swojej aktywnej postaci i napar działa pobudzająco, natomiast wydłużenie czasu parzenia do 5 – 6 minut powoduje, że zachodzi reakcja teiny z garbnikami, co daje nieaktywną postać teiny, a otrzymany napar ma działanie relaksacyjne, wyciszające i uspakajające. Używamy tylko jednego, pierwszego naparu z czarnej herbaty.
Czy czarna herbata wspomaga odchudzanie?
To zależy. Mocna i słodzona - niekoniecznie. Odwodni nas (przez teinę) i dostarczy pustych kalorii. Nawet, uwaga - posłodzona miodem, jeżeli miód dodaliśmy do bardzo gorącej herbaty, też nie wyjdzie naszej sylwetce na zdrowie, bo "ugotowany" miód jest niewiele wart. Niezbyt mocna herbata, gorzka lub słodzona "mądrze", np stewią albo umiarkowaną ilością ksylitolu, szczególnie, jeśli pojawi się w naszym menu zamiast coli i latte z syropem albo wieczornego wina czy piwa - taka herbata będzie zdecydowanie odchudzająca!
Zielona herbata pod względem, nazwijmy to, obróbki jest na przeciwnym końcu osi niż herbata czarna: jej liście są natychmiast po zerwaniu poddawane procesowi suszenia. Nie ma tu żadnej fermentacji. Dzięki temu zachowuje ona więcej cennych „oryginalnych” składników niż czarna herbata, jest też od niej delikatniejsza w smaku. Zielona herbata zachowuje dużo naturalnych barwników, więcej związków mineralnych i antyoksydantów, które np. przeciwdziałają zmarszczkom. Zielona herbata zawiera L-teaninę, aminokwas o działaniu uspokajającym, zmniejszającym stres i stabilizującym nastrój. A oto tylko niektóre dobroczynne skutki picia zielonej herbaty: oczyszcza organizm z toksyn, poprawia koncentrację, obniża poziom „złego” cholesterolu, jednocześnie powoduje wzrost cholesterolu HDL, ma właściwości przeciwbakteryjne i przeciwwirusowe, spowalnia proces starzenia, łagodzi dolegliwości związane z reumatyzmem, poprawia pracę mózgu, reguluje wydzielanie żółci, pobudza trawienie, neutralizuje nadkwaśność gastryczną, wspomaga leczenie i hamuje rozwój wielu nowotworów oraz zapobiega ich powstawaniu. Wyczerpujący spis jej właściwości ma wymiary encyklopedyczne (w końcu to starożytna roślina, było kiedy ją badać), ale myślę, że nawet ten powierzchowny też czyni z niej eliksir piękności i cudowny lek prawie na wszystko. I najważniejsze - ogólnie rzecz biorąc - zielona herbata MA właściwości odchudzające, ponieważ przyśpiesza metabolizm i wzmaga usuwanie zbędnych produktów przemiany materii. Czyli obiadek popity zieloną herbatą mniej się odłoży na bioderkach, niż obiadek popity czymś innym! I to jest świetna wiadomość. Gorsza wiadomość jest taka, że zielona herbata nie zastąpi złych nawyków, które, jeśli je mamy, powodują niestety tycie. Ze zmianą nawyków - najlepiej do Klubu Równowagi. Ale herbata jako taka - na pewno zadziała pozytywnie.
Jak przyrządzić zieloną herbatę, żeby zachować jej właściwości? Używamy jej do 2 do 3 naparów, z czego najcenniejszy jest drugi. Niektórzy nawet twierdzą, że ten pierwszy napar najlepiej wylać i dopiero drugim i trzecim się rozkoszować. Pozostawiam tę kwestię do uznania, herbaciani puryści na pewno znajdą bardziej szczegółowe zalecenia w specjalistycznych serwisach. Na pewno drugi napar jest pozbawiony większości garbników, a więc i łagodniejszy w smaku. Czas parzenia, tak jak w przypadku czarnej herbaty, wpływa na bardziej pobudzające (do 3 minut) lub bardziej tonizujące działanie, nie należy jednak przekraczać 8 minut, bo wtedy herbata staje się gorzka i niesmaczna. Temperatura używanej do zaparzania wody powinna być niższa niż dla czarnej herbaty i wynosi: 75 – 85°C dla herbaty chińskiej i indyjskiej, a 70 – 75°C dla herbaty japońskiej (tę herbatę parzymy też krócej: 1 – 2 minuty pierwszy napar, a drugi nawet tylko 20 sekund). Do zielonej herbaty najbardziej odpowiednie są gliniane imbryki i naczynia. Oczywiście nikt z nas nie mierzy temperatury wody. Proponuję zagotować wrzątek i odczekać kilka minut. Temperatura powinna spaść właśnie do około 70-80°C.
A na razie proponuję, abyś któregoś popołudnia czy wieczoru potraktowała herbatę wyjątkowo: zrób sobie taką małą domową ceremonię: ładne filiżanki, może odświętny dzbanek „dla gości”, staranne parzenie, pilnowanie czasu, ile herbata „naciąga”, a potem … chwila zadumy nad zwyczajną skądinąd herbatą.
A w kolejnym kroku zaobserwuj proszę, jak ta chwila zadumy nad herbatą zwiększa Twoją świadomość pożywienia, jedzenia i napojów w ogóle i jak wspomaga odchudzanie. Tak, właśnie, bardziej przez świadomość, a mniej przez właściwości fizyczne herbaty, choć tych też nie umniejszam!