Uczucie głodu
Lubisz być głodna? raczej nie, nikt tego uczucia nie lubi, ale właśnie tak się często czujesz, będąc na kolejnej diecie odchudzającej, bo wiesz, że będziesz musiała znacznie ograniczyć ilość jedzenia albo, że nie będziesz mogła jeść ulubionych rzeczy. Dzisiaj już powszechnie wiadomo, że mądre i skuteczne odchudzanie nie może się łączyć z serwowaniem sobie takich tortur, ale to nie zmienia faktu, że rynek diet restrykcyjnych ma się doskonale i ciągle możemy liczyć na jakąś kolejną nową wersję, opartą wyłącznie na sałacie lub egzotycznych kiełkach (plus cudowny suplement). Czasami, bowiem są takie sytuacje, kiedy uczucie głodu towarzyszy nam nawet bezpośrednio po obfitym posiłku, mimo że akurat na żadnej dziwacznej diecie nie jesteśmy. Wiem, że część z Was czasem mając taki właśnie głód mimo bycia najedzonym, myśli o sobie źle. Ale ze mnie tititit (tu seria przymiotników), skoro jem i ciągle chce mi się jeszcze jeść. Co wtedy? Jeść aż do skutku i mieć jeszcze więcej złych myśli o sobie? No pewnie, że nie, lepiej po prostu trochę się temu przyjrzeć. Okaże się, że nic do tego nie mają Twoje cechy charakteru i że przymiotniki Ciebie określające są tak naprawdę dużo bardziej pozytywne.Odczucie głodu jest kontrolowane przez mnóstwo różnych czynników, m.in. przez ilość składników odżywczych w krwiobiegu, poziom insuliny we krwi, sygnały z komórek żołądka, komórek tłuszczowych, hormony i sygnały z ośrodków głodu i sytości w mózgu. Na ich prawidłowe funkcjonowanie mają z kolei wpływ różne inne czynniki – robi się z tego dość skomplikowany mechanizm, który nie zawsze działa według pierwotnego, bardzo prostego zadania, które polega na wysłaniu organizmowi ostrzeżenia: „Uwaga! Kończy ci się paliwo, musisz zatankować, bo daleko już na tym, co masz w baku, nie ujedziesz!” Wtedy, kiedy coś w tym mechanizmie szwankuje, zdarza się właśnie głód zaraz po posiłku.
Kiedy to może mieć miejsce?
• Kiedy po prostu za mało zjedliśmy. I nawet, jeśli to było tyle, co zawsze, może nie wystarczyć, jeśli masz za sobą bardzo męczący dzień i Twoje ciało musiało zużyć więcej niż normalnie energii – na wysiłek fizyczny, psychiczny, na stres. To pojawia się na przykład, kiedy zaczynamy nagle bardzo dużo ćwiczyć - znasz to "Poćwiczyłam jak nigdy, to teraz muszę się najeść..."
• Kiedy mamy deficyt białka i właśnie zjedzony posiłek go nie uzupełnił. We współczesnej diecie często białka jest za mało, a to właśnie białko stymuluje w mózgu ośrodek sytości. Jeśli mamy niedobór białka, będziemy głodni nawet po wielkiej misce pierogów z truskawkami czy ogromnym spaghetti z samym sosem pomidorowym. Choć przy deficycie białka głód pojawia się częściej nie od razu po posiłku a po 1-2 godzinach.
• Kiedy ciągle jemy słodkie posiłki. Po spożyciu produktów zawierających proste węglowodany gwałtownie podnosi się poziom glukozy we krwi, który u osób zdrowych równie szybko spada. Prowadzi to do częstego uczucia głodu, a co za tym idzie – ciągłego podjadania. I znowu do skoku insuliny, i znowu głodu – och, znasz to błędne koło z wcześniejszych opisów – można czuć ciągły głód, będąc jednocześnie przejedzonym.
• Kiedy jesteśmy permanentnie niewyspani. Naukowcy już dawno udowodnili, że niedobór snu powoduje ciągłe odczuwanie głodu. Pisałam o tym sporo 19 lipca, teraz więc tylko przypomnę, że kiedy nie śpimy wystarczająco długo, zaburzamy proces produkcji hormonów odpowiedzialnych za sytość i głód. U osób niewyspanych spada poziomu leptyny, a wzrasta poziom greliny, co w efekcie daje znaczny wzrost apetytu oraz uczucie głodu nawet bezpośrednio po posiłku.
• Kiedy jemy zbyt szybko. Nasz mózg musi mieć trochę czasu, żeby zarejestrować, że paliwo zostało uzupełnione, musi się upewnić, żeby uruchomić ośrodek sytości, a wyłączyć ośrodek głodu. Ponadto jedzenie ma też komponent psychologiczny, jeśli jesz bardzo szybko, mózg nie może zarejestrować, że zjadłaś wystarczająco dużo i nadal będzie Cię skłaniał do jedzenia. Działanie takiego mentalnego "monitora" jest jednym z powodów, dlaczego osoby jedzące przed telewizorem lub podczas innych rozrywek niemal zawsze się przejadają – nie dają mózgowi szansy na zauważenie, że paliwa już wystarczy.
• Kiedy pijemy alkohol albo zażywamy marihuanę – obie te substancje znacznie zmieniają odczucie głodu, a pomarihuanowe napady wilczego głodu są wręcz legendarne.
• Uczucie głodu po posiłkach może też mieć bezpośredni związek z zażywaniem leków i innych substancji oraz z chorobami. Tutaj niezbędna jest konsultacja z lekarzem, nawet nie będę próbowała odnieść się do takich sytuacji.
• Kiedy jesteśmy przyzwyczajeni do bardzo dużych porcji i podejmujemy decyzję, żeby je nieco znormalizować - przyzwyczajeni organizmu do nowej wielkości porcji może oznaczać kilka dni dyskomfortu.
• No i jeszcze kwestia nawyku - kiedy przyzwyczailiśmy nasze ciało do tego, że kolacje w domu zwykle trwają od 19:00 do 22:00, dobra kolacja zjedzona o 19:00 nie wystarczy, ciało będzie się dopominało ciągu dalszego tak po prostu z przyzwyczajenia. Tu potrzeba włączyć na chwilę świadomość i przez kilka dni (lub dłużej) popracować nad zmianą tego nawyku.
Jak widać, jeśli nie ma to związku z jakimiś schorzeniami, na takie napady głodu po posiłkach mamy wpływ – wystarczy zacząć żyć w Równowadze. Tu wręcz nie ma mowy o głodzeniu się! I przestać eksperymentować z dietami (czy raczej katować się nimi) a skupić się na nawykach.